Kiedy wspólna nauka tabliczki mnożenia to już przeszłość warto zastanowić się nad tym jak skutecznie wspierać dziecko na licealnej drodze nauki.
Prace domowe od lat pozostają jednym z najbardziej kontrowersyjnych elementów polskiego systemu edukacji. Dla rodziców najmłodszych dzieci lekcje odrabiane w domu to często duże wyrzeczenie – setki godzin spędzonych na pomocy swoim pociechom niewątpliwie ułatwiają im bycie na bieżąco ze szkolnym materiałem, ale jednocześnie aż blisko połowa rodziców uważa, że jest to niesprawiedliwe zrzucanie odpowiedzialności nauczycieli na opiekunów, a 36 procent widzi w tym czas, który mógłby zostać poświęcony na zajęcia dodatkowe. Wraz z wiekiem uczniów i uczennic, zaangażowanie rodziców w ich edukację spada, a pomaganie przy licealnych zadaniach domowych to raczej rzadkość. Choć niewielu rodziców starszych uczniów wyobraża sobie powrót do popołudni spędzanych na wspólnym powtarzaniu tabliczki mnożenia, edukacja naszych dzieci pozostaje ważnym obszarem, w którym chcemy im pomagać. Jak to zrobić najlepiej?
Może nie pamiętamy już “Lalki” i nic nie wiemy o chemii organicznej, ale…
Szereg powodów stojących za mniejszym zaangażowaniem rodziców w edukację na poziomie szkoły średniej wydaje się być dobrze uzasadnionych. Obok wyjątkowej czasochłonności polskich zadań domowych (polscy uczniowie i uczennice spędzają na nauce w domu dużo więcej niż ich odpowiednicy w innych krajach) czy konieczności usamodzielnienia naszych podopiecznych występuje również strach o naszą własną wiedzę. Większość z nas przecież przygodę ze szkolnymi lekturami skończyła właśnie w szkole, a teoretyczny materiał z lekcji biologii, chemii czy historii nie sposób wręcz zapamiętać jeżeli nasze życie zawodowe poszło w zupełnie innym kierunku. Nie powinno to jednak stanowić problemu, gdyż zaangażowanie rodziców w edukację w szkole średniej może przyjąć zupełnie inne formy niż wspólne odrabianie lekcji czy przepytywanie przed sprawdzianem.
Nie musimy uczyć, ale uczyć jak się uczyć!
Nancy Hill oraz Diany Tyson w swoim badaniu przeanalizowali kilkadziesiąt różnych strategii rodziców na pomaganie nastolatkom w nauce. Ich wnioski są wyjątkowo proste – najlepszym sposobem na pomoc naszym dzieciom jest otwarte rozmawianie z nimi o ich strategiach uczenia się, a w szczególności proponowanie prostych rozwiązań unikających przeciążenia poznawczego (ang. cognitive load), a więc sytuacji w której nie jesteśmy w stanie przyswoić informacji bądź nabyć umiejętności, ponieważ nie mamy na nią “miejsca w głowie”. To sytuacja, z którą spotykają się zarówno dzieci (w znacząco większym stopniu!) jak i dorośli ludzie, kiedy poznawany materiał nas przytłacza, ponieważ a) jest obszerny b) nie jest wystarczająco dobrze powiązany z istniejącą już w naszych głowach wiedzą. Powodem dla którego większość z nas jest w stanie w mniej lub bardziej sprawny sposób wykonać dzielenie czy mnożenie dwucyfrowych liczb w głowie jest to, że ten proces nie wymaga od nas głębokiego zastanowienia się nad podstawowymi zasadami dzielenia czy mnożenia – to umiejętność, którą już opanowaliśmy dobrze, a więc samo jej użycie zabiera relatywnie mało “pamięci” w naszym mózgu, który może skupić się na konkretnych liczbach.
Co to oznacza w praktyce?
Unikanie przeciążenia poznawczego będzie z pewnością oznaczało różne strategie w różnych sytuacjach. Choć nie istnieje jedna technika będąca złotym środkiem, warto pamiętać o wyjątkowo prostych acz skutecznych sposobach na pozostawienie “pamięci operacyjnej” mózgów naszych dzieci gotowej do pracy: uczenia się częściej lecz krócej, rozpoczynania nauki od powtarzania opanowanego wcześniej już materiału, regularnego powracania do nabytych już wcześniej umiejętności czy wiedzy. Co ciekawe, nawet systematyczne rozmawianie o materiale w szkole i proszenie naszych pociech o wytłumaczenie poznawanych konceptów wpływa na utrwalanie materiału w mózgu, którego późniejsze używanie nie powoduje przeciążenia!
Nasze dzieci uczą się polskiego, języków obcych, matematyki czy historii, ale w mało której szkole dowiadują się o tym jak mają się uczyć. Nic dziwnego, że powtarzanie materiału czy próby opowiadania o nim wydają się nieintuicyjne czy wręcz niepotrzebne, jeżeli nie wiemy dlaczego mogą być takie ważne. Naszym najważniejszym wkładem w edukację nastolatków może być po prostu wspólna rozmowa o tym.