Już w 2018 roku w protestach przeciwko bezczynności rządów i korporacji w obliczu postępujących zmian klimatycznych uczestniczyło prawie 1.6 miliona młodych osób w 125 krajach. Trzy lata później, globalne ocieplenie jest najczęstszym powodem społeczno-politycznego aktywizmu młodzieży, również w Polsce. Choć skutki – czasem śmiertelne – zmian klimatycznych są widoczne już od kilku dekad, trend zaangażowania młodych to relatywnie nowe zjawisko. Dlaczego młodzi wychodzą na ulicę?
Zmiany klimatyczne to polityka… ale nie do końca
Wystarczy krótkie spojrzenie na listę postulatów opublikowaną na polskiej stronie Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, żeby zauważyć polityczny charakter podnoszonych problemów. Gdy młodzi piszą “oczekujemy podjęcia natychmiastowych kroków prowadzących do przeprowadzenia sprawiedliwej transformacji gospodarki w celu redukcji emisji gazów cieplarnianych” nietrudno zobaczyć wielki potencjał do kreowania politycznych podziałów, cynicznej walki i partyjnych przepychanek. Choć w wielu krajach mamy już do czynienia z takim obrazem (np. zmiany klimatyczne były jednym z ważniejszych elementów kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA), kwestia środowiska jest przez młodych widziana jako ponadpolityczna i według różnych badań to właśnie to jest wielką motywacją do wyjścia na ulicę dla wielu uczniów oraz uczennic szkół średnich na całym świecie. Badania opinii publicznej pokazują, że to co sprawia że strajki klimatyczne stają się popularne to ich brak powiązania z politycznym cynizmem. Tam gdzie nie widać polityków kojarzonych z korupcją i egoizmem, tam są młodzi którzy na co dzień są raczej zdegustowani otaczającą ich rzeczywistością i często stronią od zaangażowania w sprawy publiczne. Ten pozorny paradoks – duże zaangażowanie młodych w sprawy klimatyczne ale nie inne aspekty polityki – coraz częściej staje się obiektem zainteresowania również polskich mediów. Odpowiedź na pytanie “Dlaczego młodzi walczą o klimat, a nie o praworządność?” stawiane przez Gazetę Wyborczą zdaje się leżeć właśnie w ponadpolitycznym, a raczej niepartyjnym, charakterze ulicznych wydarzeń.
Ludzie, a nie niedźwiedzie polarne
Sceptyczny czytelnik może teraz przypomnieć sobie o działalności organizacji takich jak WWF czy wydarzeniach pokroju “Sprzątania Świata”, które – choć zakorzenione w powszechnej świadomości i zazwyczaj niekojarzone z żadną polityczną opcją – nie wyciągnęły milionów nastolatków na ulice. Jak pokazują analizy ostatnich trendów, apolityczny charakter to nie wszystko. Czasem nadmierne odcinanie się od świata polityki i nieangażowanie w dyskusje decydentów może nawet demobilizować młodych. Narracje mówiące o globalnym charakterze problemu wymagającego jednak lokalnych działań – “małej cegiełki od każdego” wyraźnie się nie sprawdziły, bo były zbyt dalekie od codziennych przeżyć młodych ludzi, szczególnie w świecie zachodnim. Kluczowym elementem relatywnie nowego trendu wzrastającej świadomości klimatycznej młodych ludzi jest skupienie się na tym jak globalne ocieplenie wygląda tu i teraz, a nie za 50 lat. Wśród ludzi, a nie zwierząt. Często również w świecie zachodnim, a nie odległych zakątkach Puszczy Amazońskiej. To co okazuje się najbardziej skuteczne to działania powodujące, że że młodzi są w stanie zauważyć jak ich studia, miejsca i warunki pracy czy sytuacja ekonomiczna ich kraju stracą w przypadku braku reakcji na globalne ocieplenie
Każde pokolenie ma swój czas?
Patrząc na protesty młodych nieco z boku, z dystansem oraz z perspektywy innego pokolenia, nie jest łatwo obejść się bez prób znalezienia analogicznych trendów z przeszłości. Choć prawdą jest, że “każde pokolenie ma swój czas”, szereg analiz opisujących wyjątkowy charakter nowego aktywizmu sugeruje, że Młodzieżowy Strajk Klimatyczny to nie kolejny Festiwal w Jarocinie. Greta Thurnberg nie jest w oczach młodych Johnem Lennonem, a protestujący młodzi to nie dzieci-kwiaty, którym chęć zapobiegania globalnemu ociepleniu przejdzie gdy pójdą do pracy. Biorąc pod uwagę skalę problemu, zmiany klimatyczne mogą spowodować że takich miejsc pracy w wielu zakątkach świata po prostu nie będzie. Młodzi wydają się zdawać sobie z tego sprawę.
A gdzie w tym rodzice?
Skala zaangażowania młodzieży w sprawy klimatyczne sugeruje, że rodzice, szkoły i inne ważne instytucje nie mogą pozostać obojętne. Choć nasza reakcja na aktywizm młodych to wyzwanie, wydaje się, że nie brakuje nam do tego zasobów. Przecież nawet na lekcjach polskiego, młodzież uczy się czytając dzieła Saint-Exupery’ego, że “Ziemi nie odziedziczyliśmy po naszych przodkach, my ją tylko pożyczyliśmy od naszych dzieci”. Zrozumienie uczniów i uczennic protestujących przeciwko klimatycznej bezczynności nie wymaga wywracania świata do góry nogami. Dobrym pierwszym krokiem będzie znalezienie “wspólnego gruntu”, który również nam – rodzicom i nauczycielom – pozwoli lepiej zrozumieć wyjątkową wrażliwość młodzieży na globalne ocieplenie oraz związane z nim problemy.